Tutaj w tym miejscu, powinnam się pokajać, że tyle czasu mnie tu nie było, choć pewnie mało kto już mnie kojarzy, internetu mi nie odcięli, wyjechać nie wyjechałam, tak po ludzku musiałam zawiesić się wirtualnie, aby w realu, w spokoju znaleźć siebie, mieć czas na naukę, oj tak ....jakkolwiek to brzmi na nią nigdy za późno wszak całe życie jest jedną wielką lekcją.
Czy ktoś pamięta to po co ten blog powstał.... no sam tytuł już powinien naprowadzić, jak nie to już piszę, miał być zapis mojego marzenia jakim miało być zamieszkanie w moich ukochanych górach, no i jak to bywa.... marzeń, nie tak łatwo da się zrealizować w zderzeniu z rzeczywistością więc, trzeba było je odwiesić na kołek, na tym by można sprawę zakończyć.
Ale....moja babska determinacja, nie poddała się tak łatwo, z wiekiem trudniej ją ujarzmić, więc krótko o tym, gdzie mnie nie zagoniła abym ponowie mogła stawić czoła marzeniom, wpierw jesień, zima... wiosna ....przeszła mi na doskonaleniu się w sztuce ceramicznej, która może być łatwiejsza jak i trudniejsza bardziej wymagająca(o tym kiedyś ),chyba tak mam że wolę pod górkę, marzyło mi się zostanie garncarką ? garncarzem ? .....trudno powiedzieć, w każdym razie dla mnie wręcz integralną częścią pracy z gliną, jest koło garncarskie, chęci jedno, ale znalezienie nauczyciela takiego fachu to drugie, więc wiele czasu upłynęło zanim miałam możliwość, poznania się z tym ginącym rzemiosłem, o tym jeszcze popiszę .....jak to było, lecz póki co w mojej pracowni półki są zapełnione owocami :) mojej pracy na własnym kole garncarskim.
Tyle w skrócie nitek, które prowadzą do kłębka, który bardzo się przyda już wkrótce:)
Więc aby jakoś ująć w klamrę ten dzisiejszy wpis, niestety.... stało się tak że, moje marzenie o górach już nie jest tylko moje, jest nasze mojego męża, dzieci i ten nasz uwieczniony na zdjęciach przydomowy zakątek, który łączy dom z moją pracownią, powstał w tydzień, był zarazem naszą ostatnią inwestycją tutaj, w którą włożyliśmy serce, pracę, by w kilka dni później, w tym miejscu podjąć decyzję o zmianie adresu, termin wiosenny, adres góry byle wysoko, daleko od miejskiego zgiełku.
Przed nami trudny czas, zamknięcia wielu drzwi tutaj, by móc otworzyć te nasze wytęsknione jedyne daleko stąd .....
lawenda ...to już wspomnienie ...
Cudnie zrobiłaś.... i mądrze prawisz ;) Pozdrawiam gorąco
OdpowiedzUsuńPozdrawiam również :)
Usuńczekam z niecierpliwością na następne wieści :-)
OdpowiedzUsuńJa też :)
UsuńA wiec jednak! Czy babcia tez juz sie z wyprowadzka pogodzila?
OdpowiedzUsuńNapisz cos wiecej, bo poumieramy z ciekawosci. :)
Pieknie zrobiliscie ogrod, az szkoda go zostawiac...
No właśnie .....szkoda będzie zawsze .....a babcia ....póki co błoga nieświadomość chwilowo najlepsze wyjście ...
UsuńTen przeuroczy zakątek powstał jedynie w tydzień? Co za przepiękna podłoga, taka różowa, kamienna.
OdpowiedzUsuńkamień czekał rok na swoje miejsce docelowe, co więcej jeszcze czeka nas układanka w ogrodzie za kilka dni, co się zaczęło trzeba dokończyć.
UsuńIlona, nie zdanżam za Tobą. Zakątek jest taki śliczny, że ach! I ach! Nie układaj kamienia w ogrodzie w tej sytuacji. Ja Cię od niego uwolnię:)))
OdpowiedzUsuńOj tam Hanuś jeszcze się powlecze, kamień niestety trzeba położyć, bo przed domkiem ogrodowym jest plaża z ziemi i ścieżka musowa sprawa, nawet jeśli już nie dla nas.
UsuńA więc jednak tylko się "przyczaiłaś". Ha! Byłam pewna, że tak to się nie skończy, że niby zawieszasz na kołku. Pozdrowienia i niech się realizuje, co zamierzasz.
OdpowiedzUsuńTak Beatko w myśl powiedzenia co się odwlecze to....
UsuńPodoba mi się ten kącik:) I ja za Tobą nie nadążam, ale niech Ci się układa tak jak sobie wymarzyłaś. Zawsze trzymam za Ciebie kciuki:)
OdpowiedzUsuńDzięki za te trzymanie Agulcu :)
UsuńTak się nie raz zastanawiałam, co u Ciebie :)
OdpowiedzUsuńPowodzenia zatem i daj czasem znać, co? :))
Ok Lideczko :)
UsuńKojarzy, kojarzy... :)
OdpowiedzUsuńto dobrze że kojarzy :))
UsuńNajważniejsze,że w końcu się odezwałaś,a zakątek cudny.te kamienie -moje marzenie.
OdpowiedzUsuńMnie też te kamienie się spodobały, z rok temu, póki nie dowieziono ich na podwórze i tak sobie czekały długie miesiące na docelowe miejsce które co jakiś czas się zmieniało, w zależności od okoliczności :)
UsuńNiech Ci się spełnia, co sobie zamarzyłaś, Ilonko. A jesli jakieś marzenie okaże sie niespełnialne, szukaj innego. Czasem w ogrodzie jedne kwiaty ne chcą rosnac a inne rosną wspaniale. To metafora, ale naprawdę Twój ogród, czy raczej taras zielony wygladają bosko. Masz rękę do tworzenia miłej sercu przestrzeni. I gdziekolwiek byś nie była tak będzie.
OdpowiedzUsuńWszystkiego dobrego!:-)***
Olu może nie wiesz ale z pewnością jesteś moją inspiracją że można coś zmienić jeśli się tego naprawdę chce, a że prościej powiedzieć niż zrobić, to mnie nie zniechęca, wręcz przeciwnie.
UsuńNa ten kącik czekałam pięć długich lat, nie było możliwości prędzej, bo elewacja domu, potem robienie kanalizacji itp.., ale wizja w głowie była wpierw miała być ala wiejska zagroda z malwami, słonecznikami, ale nie pasowała ta koncepcja do reszty domu i powstał taki kącik nie to Prowansja ....dużo lawendy, mnie się podoba, pszczołom i trzmielom też :)
Dziekuję Ilonko - nie nie wiedziałam, wzruszyłas mnie tym wyznaniem.... Ty jesteś niesamowicie silną psychicznie osobą. Na pewno silniejszą ode mnie. Więc dasz radę!
UsuńA ogród obecny i przyszły zawsze jest i będzie malowany Twoimi marzeniami i sercem.!:-))*
Witaj Ilonko . Fajnie że się odezwałaś. Zakątek ogrodowy uroczy . Pozdrawiam z nadmorskiego Mielna , jestem na wakacyjnych rozjazdach . Pozdrawiam cieplutko !!!
OdpowiedzUsuńIlonko, gnaj za swoim marzeniem i oby Ci się jak najszybciej udało je zrealizować.Życzę Ci tego z całego serca, bo ja niestety odwagi nie mam cokolwiek zmienić, zwłaszcza w sensie zawodowym i codziennie żyję w stresie.Zakątek romantyczny, cudny, aż sie kawki zachciało.
OdpowiedzUsuń