sobota, 4 października 2014

DOMOWE BURZE


Czy to już ostatnia jesień tutaj? jakbym chciała ten rok popchnąć wbrew logice do przodu, mieć to za sobą, optymizm miesza się z obawami, czy to uniosę ?

 Znów czuję się rozdarta, pomiędzy ....tym co bym chciała, a stanem faktycznym, tym bardziej, się to wszytko komplikuje, że sama sobie założyłam, jakby to było takie pewne, iż to miejsce będzie pozytywne, żadnych dołów i marudzeń, ale czy tak się da ? życie miałoby być aż takie proste ? nie.

Miałam tu pełnić rolę powiedzmy domowego kronikarza, spisując naszą teraźniejszość, przyszłość, a przeszłość ...tylko i wyłącznie w razie wyższej konieczności, co do stanu obecnego, czułam pismo nosem i zawczasu świadomie zrezygnowałam z możliwości komentowania wiedząc, że być może będę chciała się tutaj podzielić trudnymi sprawami, tematami, nie koniecznie oczekując porad, tym bardziej, że nie zawsze jest co mądrego poradzić......

 Wspominałam już wcześniej, że naszej decyzji moja babcia nie pochwala, co więcej po wstępnej aprobacie, tego aby zamieszkać w górach, obecnie jest zagorzałą przeciwniczką, nawet tego abyśmy my tam zamieszkali.

Owszem babcia wiekowa 88 lat, lecz w dalszym ciągu chce nad naszymi decyzjami mieć władzę absolutną , jako doświadczony strateg wie, że najsłabszym ogniwem do złamania, są dzieci i skutecznie to w codziennych kontaktach wykorzystuje, wpierw zniechęcając je na różne sposoby, a to koleżanki, koledzy, co bez nich poczną, a to szkoła, jakby co najmniej za granicę miały wyjechać.

Zwłaszcza  najmłodsza córka jest strasznie podatna na wpływ seniorki, codziennie  ze mną wałkuje  te tematy, to jeszcze bym zniosła, ale najbardziej boli mnie babciny szantaż emocjonalny, który prawnukom serwuje, a to że ona tego nie przeżyje, i ja ją będę miała na sumieniu, przy okazji taką a nie inną decyzją wszystkie plagi egipskie nas dopadną, uwierzcie mi czuję że zaczyna się nasze małe domowe piekiełko.

Lecz już ciosem poniżej pasa, ze strony naszej babuni, bywa podważanie naszych decyzji jako rodziców, wszystko to moje głupie pomysły, sprawka tego diabelskiego internetu, na nic nie zdają się jakiekolwiek rozmowy, babcia swoje wie i tyle.

Na dziś nie mam pojęcia jak wybrniemy z tej sytuacji, blisko dziesięć lat nosiliśmy się z takim a nie innym wyborem, lecz wtedy było to niemożliwe, a dziś po latach, gdzie wiele wyrzeczeń i pracy nas to kosztowało aby móc pomyśleć realnie o naszych marzeniach, na drodze stanęła nam babcia, taki psikus nam los zrobił.

Na drugi tydzień, może coś się wyklaruje, jedziemy do syna babci  i drugiej wnuczki, wtedy  zobaczymy na co będziemy mogli z ich  strony liczyć, syn jaki i wnuczka też mają swoje domy, nie chcę dokonywać ani stawać przed wyborami, nasze szczęście czy babci ?, prawa jest taka, iż babcia może i setki dożyć jak nasza sąsiadka, ma 102 lata, i ja jej tego życzę, tylko nie naszym kosztem, bo my też nie młodniejemy i z każdym rokiem byłaby dla nas coraz to trudniejsza decyzja.



 Nie my pierwszą jesteśmy  i nie ostatnią rodziną, borykającą się z podobnymi problemami, ważne aby mieć chęć je rozwiązywać a nie zamiatać pod dywan, bo potrafią one nieraz rozwalić od środka  zgraną rodzinę, nie takie burze przetrwaliśmy, liczę że i tą uniesiemy.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz