wtorek, 5 sierpnia 2014

POCZUCIE WINY ....

 Nie myślałam, że będę potrzebowała czasu aby oswoić się z tym nowym miejscem na blogu, wiadomo że nie o grafikę mi tu chodzi, lecz o sam zamysł szkicowania tutaj publicznie jakby nie było mojego, naszego życia.
Prościej mi było pisać w innym miejscu o sprawach które kiedyś miały miejsce, poruszać powiedzmy życiowe tematy, takie który każdy gdzieś na swojej drodze spotyka, teraz zaś zaczynam bywać na terenach zupełnie mi nie znanych, nowych, więc jest i ekscytacja, strach .....

Nie powiem, Wasze  komentarze dodają mi skrzydeł,to też poniekąd mobilizuje mnie do działania, zwłaszcza jak co jakiś czas wkrada mi się do głowy gonitwa myśli, tych powiedzmy zdroworozsądkowych, ale ułańska fantazja wspierana przez marzenia nadal wychodzi zwycięsko, tego się trzymam.

Więc działając według planu, nasz wspólny wysiłek czyli mój i Pawła, skierowany jest na wyszykowanie domu, aby jak najprędzej móc wystawić go na sprzedaż, w praktyce oznacza to zakończenie wieloletnich remontów, tudzież liftingów  połączonych z  ogólną kosmetyką wizualną,
tyle w szkicach.

A w sercu, zaczyna się proces o który w snach, myślach bym siebie nie podejrzewała, żalu, rozdarcia, nasilające się poczucie straty, nagle mam potrzebę przeglądania starych planów budowy nijako, zapisu historycznego powstania tego domu, oglądam stare zdjęcia, widzę jak wiele i nie wiele się zmienił, jak ogród przeszedł transformację ....na gorsze, wypierając obciachowe w mieście grządki z warzywami, na rzecz trawy z fikuśnymi krzewami, w miejscu pieczołowicie pielęgnowanych swego czasu rabat z różami, astrami, mieczykami, miejsce znalazło oczko wodne to akurat mnie cieszy, choć tych róż i astrów mi brakuje.

Zaczynam kombinować jak przeszczepić jabłoń zasadzoną przez mojego dziadka, aby w nowe nasze  miejsce, przemycić znajome smaki  niepowtarzalnych jabłek, będę tęsknić za smakiem wiśni dających świetny pestkowy smak kompotu, chyba że też uda mi się ją zaszczepić, na nowy pień, nawet nie wiem jak się to fachowo nazywa, oraz  robi.

Może to głupie, ale czuję jakby ten dom, te miejsce chciało nas zatrzymać, skąd te poczucie winy we mnie się przyczaiło, czy to gdzieś moi pradziadkowie którzy od lat nie żyją, a wielkimi wyrzeczeniami w pół roku zbudowali ten dwupiętrowy dom, nie chcą aby owoc ich pracy poszedł w inne ręce...sama nie wiem, nie znam jeszcze odpowiedzi, nie wiem czy każdy tak ma, czy jest to indywidualna sprawa, jakie towarzyszą uczucia, gdy sprzedaje się rodzinny dom, ojcowiznę jak w moim przypadku przez ponad 80 lat należącą do mojej rodziny.

Aby choć w części stłumić te nie dające mi spokoju poczucie winy, dla moich przodków, potomnych i dla siebie  zadbam o zachowanie jak najlepszej pamięci o tym domu, miejscu, o ludziach którzy tu zostawili swój ślad i postaram się jak najlepiej zachować dokumentację, zdjęcia, archiwizując i spisując co jeszcze pamiętam i co ważne co pamięta moja babcia, i gdziekolwiek zaprowadzi nas wiatr losu wezmę ten kawałek historii ze sobą



22 komentarze:

  1. To, co się z Tobą dzieje, ta niepewność, panika, żal, wspomnienia, oglądanie planów, moim zdaniem, jest bardzo normalnym zjawiskiem. Przeżyłaś w tym domu mnóstwo lat. Znasz każdy kąt, wiesz, gdzie masz sklep, jakich masz sąsiadów, a chcesz się rzucić w niepewnym kierunku.
    Ale kto nie ryzykuje, ten nic nie ma, prawda? Więc idziesz w dobrym kierunku.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powtórzyłam się z tym " kierunkiem". Przepraszam bardzo.

      Usuń
    2. Masz rację Anko kto nie ryzykuje .....niby to takie banalne ..ale taka prawda.

      Usuń
  2. Wszystko brzmi tak... nieuchronnie. Jestescie oboje w wieku, w ktorym wywracanie zycia do gory nogami nie przychodzi latwo. Ze nie wspomne o Twojej babci, ona jest przeciez starym drzewem, a tych sie nie przesadza.
    Wy rowniez zostawiliscie w tych scianach kawal wspolnego zycia, a Ty sama cale. Nie jest latwo nagle zostawic to wszystko i podazac za marzeniami.
    Jednak, znajac Ciebie, Twoja determinacje w osiaganiu zamierzonych celow, przelamiesz ten bol rozstania i osiedlisz sie tam, gdzie gory dotykaja slonca... :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też sobie uświadamiam ten wiek, teraz w tym kontekście nawet bardziej intensywnie, a babcia też nam sprawy nie ułatwia, choćby w tym co napisałaś i to też powoduje te moje wyrzuty sumienia.

      Usuń
  3. Ilonko, dom jest w Tobie i jak sama mówisz - zabierzesz jego wspomnienie i obraz ze sobą, gdziekolwiek będziesz. Zostaną tylko mury, budynek - to tylko rzecz. Aczkolwiek rozumiem, że to niełatwe.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hanuś rzecz, tak wiem ale zaczyna mi to ciążyć, muszę sobie to przerobić, choć nie raz słyszałam od ludzi, którzy przez to przeszli, że jest to nie łatwe przeżycie.

      Usuń
    2. Nie jest łatwe, przerobiłam. Ale nie aż tak. To Twoje życie. Z powodu domu nie możesz czekać, aby zacząć żyć po swojemu. Nie możesz tkwić w miejscu, aby zadowolić najukochańszą nawet Babcię i uhonorować przodków. To wszystko jest bardzo ważne i na tym trzeba budować, ale przecież to nie oznacza, że powinnaś tkwić tu, a nie gdzie indziej. Nikogo nie krzywdzisz! W końcu przestaniesz lubić ten dom, nie dopuść, aby zniszczył Twoje marzenia. Poczucie winy jest niszczące.

      Usuń
    3. Oj Hanuś chyba sobie to przepiszę i powieszę w widocznym miejscu ....bo faktycznie poczucie winy jest niszczące, a przecież ja obieram inną drogę ..nie po to aby z niej zawracać ....
      DZIĘKI :)

      Usuń
    4. I masz do tego prawo! To były wybory Twoich przodków, nie Twoje!

      Usuń
  4. Tak to już jest, gdy człowiek opuszcza coś, w co wrósł całym sercem, gdzie każdy skrawek przypomina mu o jego cudownym i wartościowym dziedzictwie.
    Nigdy nie przestanę wspominać domu swoich dziadków, sprzedanym kilkanaście lat temu. Masz rację, trzeba to udokumentować, a następnie opisywać bez końca. W ten sposób choć częściowo uśmierzyć można tęsknotę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie taką poczułam potrzebę, aby zachować te moje korzenie, dla potomnych, dla mnie to ważne, a i być może kiedyś dla moich dzieci też.

      Usuń
  5. Ilonko, nie wiem co ci powiedzieć. Czasami w życiu bywa tak , że wszystko dzieje się spontanicznie jakby los nas prowadził. Czasami czegoś bardzo chcemy a czas zmienia plany. Kiedyś moi rodzice ( byłam w 8 klasie albo w pierwszej licealnej) chcieli się wyprowadzić. Wtedy cieszyłam się, było to dla mnie marzenie. Wydawało mi się , że to nowe będzie piękne...Rodzice o tym rozmawiali cieszyli się , planowali ale dzień przed przyjazdem transportu po nas odmówili. Zostaliśmy. Wydaje mi się po latach że wybrali "lepsze". Ilonko na pewno wybierzesz to co dobre dla Was. Wkrótce dzieci będą decydowały o swoim życiu, zmianie miejsca a DOM ten czy tamten ale ten w którym będziecie mieszkali będzie dla nich RODZINNYM DOMEM.
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och Izko nawet nie Wiesz jak proroczo napisałaś, właśnie na dniach moja pociecha opuszcza niczym ptak rodzinne gniazdo ....choć wiem że tego pragnie serce boli...
      Też tak myślę ze dla dzieci zawsze będzie dom rodzinny tam gdzie będziemy my ..rodzice.

      Usuń
  6. Ilonko ... 2 lata temu zostawiłam Wielkopolskę na rzecz Małopolski i od dwóch lat zastanawiam się czy dobrze zrobiłam. Kiedy mówię "u mnie" mówię o lesie w Puszczy Noteckiej , "bo my tak mamy " to my Wielkopolanie , "jadę do domu " to jadę do rodziców... ciężko jest zostawić to co nam dobrze znane , oswojone i bezpieczne. Ale wystarczy przecież mała rzecz by w nowym miejscu by poczuć że to jest to nasze miejsce. Ja takie i owszem znalazłam ale nie pod Wadowicami - 50km dalej w miejscowości w której urodził się mój dziadek. Zupełnie nieświadomie stanęłam na ziemi która kiedyś należała do jego rodziny , popatrzyłam na góry i powiedziałam że mogłabym zostać bo bo tu jest moje miejsce. I gdybym tylko trafiła 6 to wydałabym ją całą żeby mieć w tamtym miejscu dom.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anitko co popatrz co za zbieg okoliczności, tak jakby dziadek poprowadził Cię do przodków, z pewnością ciężko zostawić za sobą co znamy, miejsca , ludzi, lecz jeśli pragnę zmian to będzie konieczne ...i nieuniknione.

      Usuń
  7. Znam te wszystkie rozterki, oj, znam...Tyle w nas nitek ciągnących w strone ukochanych miejsc, wspomnień, poczucia spokoju i stabilizacji, dzieciństwa czy młodości. A jednocześnie wiem, ze wszędzie zabieramy swój dom ze sobą. Po tak naprawdę poza murami dom składa sie z uczuć i rzeczy, które go meblują. Mysle, że w nowym domu będziesz miała to wszystko w sobie i ze sobą. A na dodatek doznasz uczucia odmłodzenia i ekscytującej, Waszej wspólnej przygody.
    Doświadczyłam w zyciu kilkukrotnych przeprowadzek, wiem więc o czym mówię. Szybko przywyka się do nowego, jesli realizuje się w nowym miejscu swe pasje, ma blisko siebie kochanych ludzi a otoczenie jest piekniejsze, lepsze dla zycia i rozwijania skrzydeł.
    Jednak każdy czuje po swojemu i dobrze rozumiem, że odrywanie się od tego co znane i oswojone to pełen wzruszeń i zamysleń proces. Myśle, ze mimo wszystko dasz radę Ilonko!:-))*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie Olgo te wieczne rozterki, co by człowiek nie zrobił ...nigdy nie zadowoli wszystkich, też nie raz myślę jak mnie one dopadają o Was, że znaleźliście tą odwagę, mieszkać jak dla mnie w tak cudownym egzotycznym miejscu ....i rzucić to na rzecz wielu niedogodności, zwłaszcza zimą ....i zaczynać na nowo ...oraz że potrafiliście to udźwignąć..
      To dla mnie też wsparcie że i nam się powiedzie :)

      Usuń
  8. bo z domami jest jak z ludzmi.... maja swoja dusze, historie, koloryt. z wieliim sentymentem, ale bez zalu zamykalam kolejne drzwi zamieszkiwanych wlasnych miejsc. Nauczylam sie nie pielegnowac poczucia winy, nie zalowac, skupiazm sie na zatrzymaniu najpiekniejszych wspomnien i troche pomaga :) pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  9. sorry za literowki, ale pisze nie na swoim kompie, do ktorego dorwalam sie chwilowo podczas wakacji, stad te bledy, bo pisze "na pamiec" :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Agnieszko chyba będę musiała się tego nauczyć, myślę że to racja jak piszesz aby zatrzymać i pielęgnować dobre chwile i wspomnienia., a tam nie przejmuj się literówkami :))

      Usuń
  10. Ilonko, dom Twój gdzie serce Twoje.
    Rozterki o których piszesz zawsze towarzyszyły człowiekowi. Spisuj je, za kilka lat bedziesz miło je wspomina
    Pozdrawiam Ludwika

    OdpowiedzUsuń